W poprzednim tygodniu pisaliśmy o tym, w jaki sposób Zoho definiuje powszechną świadomość na rynku internetowych aplikacji biurowych. To niezwykłe dla nowo powstałej firmy finansowanej z funduszy własnych aby zdobyć przewagę nad Microsoft i Google, w bezpośredniej ocenie dokonanej przez ogromne przedsiębiorstwo jakim jest GE. Lecz trzeba pamiętać, że kiedy mamy do czynienia z nieoczekiwanym, szybkim sukcesem, zazwyczaj nie jest to wynik krótkoterminowych działań, lecz długotrwałej ciężkiej pracy i wielu lat przygotowań. W drugiej części tej historii odkryjemy pewne tajniki przepisu na sukces Zoho.
Rada Jasona Fried – Rób to co szef
Na Expo Web 2.0 w Nowym Jorku w poprzednim tygodniu, Jason Fried z firmy 37 Signals, która równie dobrze jak Zoho potrafiła zdefiniować powszechną świadomość, doradził przedsiębiorcom, aby "naśladowali szefów kuchni". Chciał w ten sposób powiedzieć, że najlepsi szefowie kuchni chętnie dzielą się swoimi przepisami. Takie postępowanie sprawia, że klienci częściej chcą odwiedzać ich restauracje. Zwłaszcza, jeżeli przepisy wyglądają na złożone. A przepis na Zoho wygląda na dość złożony.
Mam więc nadzieję, że Zoho nie będzie miało nic przeciwko jeżeli przedstawię przepis Zoho, który poznałem w ubiegłym tygodniu, podczas spotkania z Raju Vegesna, jednym z założycieli Zoho.
Zanotowałem trzy główne składniki:
1. Nowe sposoby zdobywania talentów
2. Powiązany biznes przynoszący duże nadwyżki gotówki
3. Pragmatyczne, nie dogmatyczne podejście do udanego biznesu
Nowe sposoby zdobywania talentów
Jeżeli miałbym wybrać jeden "tajemniczy sos" w przepisie Zoho, byłby to sposób rekrutacji. Zoho (z firmą macierzystą Adventnet) zatrudnia 700 deweloperów. Wszyscy pracują w Indiach, dokładnie w Chennai.
Indie to obecnie bardzo konkurencyjny rynek jeśli chodzi o rekrutację deweloperów. Istnieje tu pewna analogia do Silicon Valley w 1999, gdzie każdy przeciętny deweloper miał wygórowane oczekiwania i zawyżone wynagrodzenie.
Deweloperzy wyobrażają sobie, że w trakcie rozwoju swojej kariery zawodowej obejmą stanowiska kierownicze i będą zarządzać innymi deweloperami. Swoją wartość określają przez pryzmat liczby osób, którymi zarządzają. Zarządzanie tysiącem osób czyni ich dziesięć razy lepszymi od tych zarządzających setką osób itd. To stanowi przeciwieństwo podejścia amerykańskiego, gdzie deweloper chętnie rezygnuje z zarządzania, aby pracować nad rozwojem produktu.
Jak widać to bardzo trudne środowisko dla firmy walczącej o nowe talenty. W jaki więc sposób na tak trudnym rynku Zoho zdobywa nowe talenty?
1. Zatrudnianie ze szkół. Tak, wprost ze szkół średnich, nie z wyższych uczelni. Zoho nie walczy o studentów na ostatnim roku studiów lub o deweloperów z kilkuletnim doświadczeniem. Wiele dobrych kodów pisanych jest przez młodych ludzi. Jest to potwierdzeniem amerykańskich historii typu "wyrzucony ze studiów młodzieniec zarabia miliardy dolarów".
2. Pokrycie kosztów jednego roku studiów. To jest wynagrodzenie dla studentów a nie pożyczka, nie powstają tutaj żadne zobowiązania. Jak mówi Raju, 90% studentów po ukończeniu roku studiów finansowanego przez Zoho zostaje w firmie. Lecz nie są oni do tego zobligowani. Ta nietypowa oferta zapewnia Zoho możliwość pracy z najlepszymi studentami.
Zgodnie z filozofią Zoho, dla osób młodych spędzanie czterech lat na studiowaniu nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem. Lepsze efekty może dać nieustanna nauka przez całe życie i wczesne zdobywanie doświadczenia oraz zarabianie pieniędzy. Takie podejście zyskuje również aprobatę rodziców płacących za studia swoich dzieci.
Zoho posiada własny Uniwersytet Zoho. Nie jest to nic niezwykłego w przypadku dużych firm w Indiach. Jest to rozwiązanie niezbędne w realizacji polityki zatrudniania pracowników w młodym wieku.
Powiązany biznes przynoszący duże nadwyżki gotówki
Zoho posiada powiązany biznes określany mianem mlecznej krowy, który przysparza duże nadwyżki gotówki, pozwalając tym samym na finansowanie Zoho. Analogicznie wygląda sytuacja Google. Z kolei Microsoft ma problem wynikający z faktu, że ich mleczna krowa - Office – jest zagrożona przez Google oraz Zoho. Taka sytuacja stanowi dla nich nie lada dylemat w obszarze innowacyjności.
Mleczną krową Zoho była początkowo sprzedaż narzędzi do zarządzania sieciami. Przez dwanaście lat było to głównym źródłem zysków. Przewiduje się, że Zoho zacznie przynosić zyski w przyszłym roku.
Narzędzia do zarządzania sieciami to biznes funkcjonujący podobnie do Zoho – oferuje produkty co najmniej tak dobre jak produkty konkurencyjnych firm za wiele niższą cenę. Dzięki tej działalności Zoho może prowadzić własne data centers, co daje im dużą przewagę nad konkurencją w biznesie typu SaaS (System jako serwis).
Pragmatyczne, nie dogmatyczne podejście do udanego biznesu
Zoho bezsprzecznie wygrało konkurencje z Google w ocenie przeprowadzonej przez GE, zyskując tym samym dużego klienta. GE dąży do obniżenia kosztów i ułatwienia współpracy, co oznacza, że Microsoft nie był traktowany jako poważny konkurent. Google mógł zostać zwycięzcom, ze względu na to, że jest sprawdzony i ma wielu użytkowników. Dlaczego więc GE wybrał Zoho? Możemy mówić o dwóch najistotniejszych powodach:
1. Zoho pozwoliło GE na instalację oprogramowania w ich własnych data centers. GE uzyskuje korzyści skali z posiadania własnych data centers i najwyraźniej ceni kontrolę jaką im to zapewnia. Zoho określił wymagania sprzętowe, które zakupił oraz implementował GE. Czy urządzenia Zoho pozostają w tyle?
2. Zoho zapewnia obsługę makr Visual Basic w arkuszach kalkulacyjnych. Choć ortodoksi krzywo patrzą na VB, to jeżeli posiadasz tysiące arkuszy kalkulacyjnych Excel funkcjonujących z makrami VB brak możliwości obsługi VB może być dużym minusem.
Autor: Bernard Lunn / 23 września 2008
